Zasady ekonomii
Jest to pierwsza i najważniejsza książka tzw. szkoły austriackiej, której autor urodził się w Nowym Sączu, a doktoryzował na krakowskiej Alma Mater. Menger Zasadami dokonał przewrotu Kopernikańskiego w ekonomii. Książka zmieniła spojrzenie na współczesną ekonomię, a jej autor uchodzi, coraz częściej, za najwybitniejszego ekonomistę w dziejach. Ironią jest to, że nawet dzisiaj, po tylu latach, praca Mengera wabi swoją świeżością spojrzenia, jest odkrywcza, a jej logika przystępna i jakże zdrowo rozsądkowa. Mimo to urzędujący ekonomiści wolą posługiwać się skompromitowaną teorią Keynesa i jego dworu. Z tym większą satysfakcją anonsujemy to dzieło. Gwarantujemy ucztę duchową/intelektualną i zmianę spojrzenia na wysiłki działającego człowieka.Mamy nadzieję, że przysłużymy się Państwu nie tylko okazją do pogłębienia zasad rewolucji marginalistycznej, nowoczesnej i rewolucyjnej teorii pieniądza, ale przede wszystkim tym, że przedstawiamy wybitnego człowieka, uczonego, który nie doczekał się jeszcze uznania na jakie zasługuje.
Podstawą przekładu było zarówno niemieckie, jak i angielskie wydanie Zasad ekonomii. Pomocą przy wydaniu służył Mark Skousen, a także Robert Senholz oraz Libertarian Press.
Fascynującej lektury życzy
Jan M Fijor
Fragment Wstępu do wydania polskiego:
Oryginalność i wielkość jego wkładu w myśl ekonomiczną była tak znacząca, że moją własną rozprawę, zatytułowaną Struktura produkcji[1] (1990) zadedykowałem Carlowi Mengerowi, największemu z ekonomistów świata. No, bo któż inny może twierdzić, że zbudował podstawową strukturę współczesnej mikroekonomii, subiektywistycznej teorii wartości krańcowej, a zwłaszcza zasadniczą formację nowoczesnej mikroekonomii, jaką jest czasowa struktura produkcji?
Tymczasem ten wybitny człowiek, Carl Menger, jest wśród ekonomistów niemalże nieznany. Chyba, że za dowód tej znajomości uznać przypisy w podręcznikach ekonomii, z których wynika, iż był jednym z trzech ekonomistów, którym zawdzięczamy rewolucję marginalistyczną lat 70. XIX stulecia. Dwóch pozostałych, to Brytyjczyk, William Stanley Jevons, oraz francuski matematyk, Leon Walras. Nawet wśród ekonomistów austriackich stawia się Mengera w cieniu dwóch innych, znacznie bardziej od niego popularnych, dwudziestowiecznych spadkobierców intelektualnych jego myśli, Ludwiga von Misesa and Friedricha Hayeka.
Głównym tego powodem jest to, że Mengerowskie magnum opus, Grundsätze der Volkswirtschaftslehre (1871), przetłumaczone zostało na język angielski dopiero w 1950 roku (pod tytułem The Principles of Economics).
W tym czasie, znacznie większą popularność zyskały prace innych wielkich Austriaków: Eugena Böhm-Bawerka Positive Theory of Capital, opublikowana przez oficynę Macmillana w roku 1890, czyniąc z Böhm-Bawerka (studenta Mengera na Uniwersytecie Wiedeńskim) najsłynniejszego ekonomistę przełomu wieku XIX i XX.); Friedricha von Hayeka Monetary Theory and the Trade Cycle została przełożona na angielski w roku 1932, zaś Misesa Theory of Money and Credit[2] opublikowano po angielsku w roku 1934. Dzięki tym publikacjom, drugie i trzecie pokolenie Austriaków stało się wiele sławniejsze niż założyciel szkoły – mimo iż sława, jaką zdobyli, opierała się na gigantycznych dokonaniach ich wielkiego Mistrza. Zresztą wszyscy współcześni ekonomiści szkoły austriackiej, wliczając w to niżej podpisanego, budowali swoje osiągnięcia na pracach Mengera(…)
Mark Skousen
ROZDZIAŁ IV (fragment)
TEORIA WYMIANY
- Podstawy wymiany gospodarczej
„Czy skłonność ta [do wymiany, handlu i zamiany jednej rzeczy na drugą] jest jedną z tych pierwotnych cech natury ludzkiej, których nie można już bliżej wyjaśnić, czy też, co wydaje się bardziej prawdopodobne, jest koniecznym następstwem zdolności myślenia i mówienia”, czy może jeszcze jakieś inne przyczyny skłaniają ludzi do wymiany dóbr? Pytanie to Adam Smith pozostawił bez odpowiedzi. Ten wybitny myśliciel zauważa jedynie, jako rzecz pewną, że skłonność do barteru i wymiany jest wspólna wszystkim ludziom i nie znajdziemy jej u żadnego gatunku zwierząt[1].
Aby wyjaśnić problem, załóżmy najpierw, że dwaj – mieszkający po sąsiedzku – rolnicy dysponują po urodzajnych zbiorach wielką obfitością tego samego rodzaju jęczmienia i że nie ma żadnych przeszkód, aby wymienili się między sobą tym dobrem. W tym przypadku obaj rolnicy mogą dać upust swojej skłonności do wymiany i bez końca wymieniać pomiędzy sobą 100 buszli lub jakąkolwiek inną ilość zboża. Jeśli wymiana dóbr sama w sobie daje przyjemność jej uczestnikom, to nie ma powodu, dla którego mieliby w tym wypadku zaniechać handlu. Jestem jednak całkowicie przekonany, że te dwie osoby całkowicie zrezygnują z handlu/wymiany. A jeśli nawet zaangażowaliby się w tego typu wymianę, ryzykowaliby, że ich zadowolenie z handlu w takich okolicznościach zostałoby uznane przez inne gospodarujące jednostki za szaleństwo.
A teraz wyobraźmy sobie myśliwego posiadającego wielkie ilości futer, a więc surowców potrzebnych do produkcji odzieży, ale za to bardzo małe zapasy żywności. Nie musi się on więc martwić o swoje zapotrzebowanie na odzież, za to jego zapotrzebowanie na jedzenie nie jest jeszcze w pełni zaspokojone. Mieszkający nieopodal rolnik znajduje się w sytuacji dokładnie przeciwnej. Załóżmy też, że nie ma żadnych przeszkód, aby myśliwy wymienił swoją żywność na materiały odzieżowe rolnika. Jest oczywiste, że wymiana towarów jest w tym wypadku jeszcze mniej prawdopodobna. Kiedy myśliwy wymieni część swoich skąpych zapasów żywności, aby uzyskać część równie skąpych zasobów futer należących do rolnika, nadwyżka surowców do produkcji odzieży myśliwego, jak i nadwyżka pożywienia rolnika, staną się jeszcze większe niż przed wymianą. Ponieważ myśliwy nie zapewnił sobie jak dotąd odpowiedniego zaspokojenia swoich potrzeb odnośnie jedzenia, a rolnik zaspokojenia potrzeb na ubrania, sytuacja gospodarcza handlujących zdecydowanie się pogorszy. Doprawdy trudno utrzymywać, że tych dwoje będzie odczuwało przyjemność z tego typu wymiany. Przeciwnie, bez wątpienia zarówno myśliwy jak i rolnik, będą zdecydowanie opierać się zaangażowaniu w handel, który niewątpliwie pogorszy ich sytuację, a może nawet spowodować zagrożenie dla ich życia. Gdyby jednak w jakiś sposób doszło do takiej wymiany, tych dwoje nie miałoby nic pilniejszego do roboty niż wycofanie się z niej.
Za ludzką skłonnością do handlu musi zatem stać jakaś inna przyczyna, niż sama przyjemność z niego płynąca. Gdyby handel był przyjemnością samą w sobie, więc i samym w sobie celem, a nie pracochłonnym działaniem związanym z ryzykiem i gospodarczym poświęceniem, nie byłoby żadnego powodu, dla którego ludzie nie mieliby się angażować w handel zarówno w powyższym, jak i w tysiącach innych podobnych przypadków. Tak naprawdę nie istniałyby żadne przeciwwskazania dla transakcji handlowych przeprowadzanych w obydwie strony dowolną ilość razy. W praktyce możemy jednak zaobserwować, że gospodarujący ludzie zawsze dokładnie rozważają każdą wymianę, którą chcą zawrzeć, i że istnieje granica, po przekroczeniu której dwie osoby zrezygnują z handlu.
Skoro ustaliliśmy, że wymiana nie jest celem samym w sobie, a tym bardziej czystą przyjemnością, poruszymy teraz problem jej charakteru i pochodzenia.
Zacznijmy od najprostszego przykładu. Wyobraźmy sobie dwóch rolników A i B. Obaj prowadzą samodzielne gospodarstwa. Po wyjątkowo obfitych zbiorach rolnik A posiada tyle zboża, że nawet w przypadku najbardziej rozdętych oczekiwań względem potrzeb swoich i rodziny nie będzie w stanie skonsumować całości tych zbiorów. Z drugiej strony winnice rolnika B, sąsiada rolnika A, doskonale w tym roku obrodziły. Zaś piwnica B wciąż jest wypełniona ubiegłymi rocznikami, a ponieważ brakuje mu naczyń, rozważa wylanie części starszego wina, pochodzącego z gorszych roczników. Obaj rolnicy posiadają nadwyżki jednego z dóbr i poważny niedobór drugiego. Rolnik z nadwyżką zboża musi całkowicie zrezygnować z konsumpcji wina, ponieważ w ogóle nie posiada winnicy, a temu z nadwyżką wina brakuje za to żywności. Farmer A może pozwolić wielu tonom zboża niszczeć na swoich polach, podczas gdy beczka wina zapewniłaby mu znaczną przyjemność. Farmer B ma zamiar zniszczyć wiele beczek z winem, podczas gdy mógłby z powodzeniem wykorzystać kilka ton ziarna w swoim gospodarstwie. Łaknienie pierwszego i głód drugiego mogą być uśmierzone za pomocą psującego się zboża A i wylewanego wina B. Farmer A, w tym samym stopniu co wcześniej, mógłby zaspokoić głód swój oraz swojej rodziny i dodatkowo dogodzić sobie radością picia wina. Rolnik B nadal mógłby cieszyć się taką ilością wina, jaka mu odpowiada, ale nie musiałby głodować. Jest zatem oczywiste, że mamy do czynienia z przypadkiem, w którym jeśli A przekaże pewną ilość dóbr B, a pewna ilość dóbr B zostanie przekazana A, potrzeby obu gospodarujących jednostek będą lepiej zaspokojone, niż gdyby do wymiany w ogóle nie doszło.
Przypadek właśnie opisany, w którym potrzeby dwóch osób mogą zostać zaspokojone lepiej niż dotychczas, poprzez wzajemne przekazywanie dóbr nieposiadających wartości przed wymianą, a tym samym bez ekonomicznego poświęcenia z obu stron, szczególnie nadaje się do przedstawienia – w sposób najbardziej pouczający – charakteru stosunków gospodarczych prowadzących do handlu. Interpretowalibyśmy jednak ten związek zbyt wąsko, gdybyśmy ograniczyli naszą uwagę do przypadków, w których osoba – posiadająca ilość jednego dobra większą od jej oczekiwań – cierpi niedostatek drugiego dobra, a inna osoba posiada porównywalną nadwyżkę drugiego dobra i cierpi niedostatek pierwszego. Omawiane stosunki można zaobserwować także w mniej oczywistych przypadkach, gdy dana osoba posiada dobra, których pewne ilości posiadają dla niej mniejszą wartość niż ilości innego dobra posiadanego przez inną osobę, znajdującą się w odwrotnej sytuacji.
Przykładowo załóżmy, że pierwszy z dwóch rolników nie zbiera aż tyle zboża, aby mógł pozwolić pewnej części zgnić na polu, nie szkodząc tym samym zaspokojeniu swoich potrzeb, a drugi nie posiada aż tyle wina, żeby mógł bez odczucia straty wylać jakąś jego część. Każdy z nich może wykorzystać całe zapasy dostępnego mu dobra w jakiś użyteczny dla siebie i swojego domu sposób. Pierwszy rolnik, po zaspokojeniu tych najpilniejszych potrzeb związanych z jedzeniem, może nakarmić nim swoje bydło. Drugi z nich nie ma aż tak dużo wina, by móc pozwolić sobie na wylanie części zapasów, ale wystarczająco dużo, by rozdać pewną ilości niewolnikom w nagrodę za ich wysiłek. Tak więc, chociaż niewielką wartość posiada pewna część zboża (np. jedna tona) dla pierwszego rolnika i pewna część wina (np. jedna beczka) dla drugiego, to przecież jednak jakąś wartością się te ilości dóbr odznaczają, ponieważ w sposób bezpośredni lub pośredni zaspokojenie części potrzeb rolników od tych części zależy. Jednakże fakt, że dana ilość ziarna (np. jedna tona) ma pewną wartość dla pierwszego rolnika, w żaden sposób nie wyklucza możliwości tego, że pewna ilość wina (np. jedna beczka) będzie mieć dla niego większą wartość. Byłoby tak, gdyby radość zapewniana przez beczkę wina była dla niego ważniejsza, niż kompletne utuczenie jego bydła. Podobnie jest z drugim rolnikiem. To, że beczka wina ma dla niego pewną wartość, wcale nie oznacza, że tona pszenicy nie byłaby dla niego bardziej wartościowa. Mógłby on w ten sposób zapewnić sobie i swojej rodzinie bardziej odpowiednią dietę, a może nawet uchronić ją od głodu.
Najbardziej ogólną relację odpowiedzialną za handel między ludźmi można ująć następująco: gospodarująca jednostka A posiada pewną ilość dobra, które ma dla niej mniejszą wartość, niż określona ilość innego dobra należącego do drugiej gospodarującej jednostki B, oceniającej wartość tej samej ilości dóbr w sposób odwrotny. Odpowiednia ilość drugiego dobra ma dla niej mniejszą wartość od danej ilości posiadanego przez A pierwszego dobra[2]. Nazwijmy należącą do A ilość pierwszego dobra – 10a, a ilość drugiego dobra znajdującego się w posiadaniu B – 10b. Przyjmijmy, że wartość 1a dla A wynosi W, a wartość 1b dla A, o ile mógłby je uzyskać, wynosi W+x. Równocześnie wartość 1b dla B to w, a wartość 1a dla B, o ile mógłby je uzyskać, to w+y. Oczywiście A zyska wartość x, a B wartość y, jeżeli A przekaże 1a do B, natomiast B odda 1b dla A. Innymi słowy, po wymianie A znajdzie się w sytuacji takiej, jak gdyby do jego majątku dodano dobra o wartości x, a sytuacja B będzie taka sama, jak gdyby do jego majątku dodano dobra o wartości y.
Jeśli dodatkowo dwie gospodarujące jednostki (a) dostrzegają tę sytuację oraz (b) mogą rzeczywiście dokonać transferu dóbr, tworzy się relacja umożliwiająca – dzięki wspólnemu porozumieniu – lepsze lub bardziej kompletne zaspokojenie ich potrzeb, niż gdyby do tej relacji nie doszło.
Ta sama siła, która popycha ludzi do gospodarczej aktywności, która zmusza ich do poszukiwania przydatnych rzeczy w otaczającym ich świecie natury i poddawania ich swojej kontroli, która wzbudza w nich troskę o polepszanie swojej sytuacji ekonomicznej i skłania do dążenia do zaspokojenia potrzeb w sposób możliwie kompletny, prowadzi również do wytężonych poszukiwań tej relacji, gdziekolwiek można ją znaleźć i do wykorzystywania jej w celu lepszego zaspokojenia swoich potrzeb. W opisanej powyżej sytuacji dwie gospodarujące jednostki zrobią wszystko co konieczne, aby transakcja faktycznie się odbyła. Działania podejmowane w celu jak najpełniejszego zaspokojenia potrzeb są zatem przyczyną wszelkich zjawisk życia gospodarczego, określanych słowem „wymiana”. Należy zauważyć, że termin ten używany jest w ekonomii w szczególnym sensie i ma o wiele szersze zastosowanie niż w życiu codziennym, czy tym bardziej, w znaczeniu prawnym. W sensie ekonomicznym dotyczy on zakupu i sprzedaży, ale też wszelkich częściowych transferów dóbr gospodarczych (dzierżawy, najmu, pożyczki itp.) w zamian za jakąś korzyść.
Podsumowując wynik naszych dotychczasowych dociekań, otrzymujemy następujące twierdzenia: zasada, która skłania ludzi do wymiany, przewodzi im także w całej aktywności gospodarczej. Jest to dążenie do zapewnienia sobie możliwie najpełniejszego zaspokojenia potrzeb. Radość płynąca z ekonomicznej wymiany dóbr mieści się w ogólnym poczuciu przyjemności odczuwanej, gdy jakieś zdarzenie umożliwia lepsze zaspokojenie potrzeb, niż byłoby to możliwe w innej sytuacji. Ale korzyści płynące z wzajemnego przekazywania sobie dóbr zależą, jak widzieliśmy, od spełnienia trzech warunków:
(a) gospodarująca jednostka musi kontrolować ilość dóbr, które mają dla niej mniejszą wartość, niż inne ilości dóbr posiadanych przez drugą osobę oceniającą dobra w odwrotny sposób,
(b) dwie gospodarujące jednostki muszą uświadomić sobie tę relację oraz
(c) muszą mieć moc faktycznego dokonania tej wymiany.
Nieobecność jednego z tych warunków oznacza, że brakuje niezbędnych przesłanek dla wymiany gospodarczej i że wymiana dóbr jest ekonomicznie niemożliwa.