Uwaga: Wydawnictwo Fijorr funkcjonuje obecnie jako imprint wydawnictwa Feedom Publishing. Przeczytaj komunikat

Mity demokracji

chat-dymki
0
Zamów w naszym sklepie

Wprowadzenie w nastrój:
http://youtu.be/XuCnR8XkhIM

Autorzy tej niewielkiej rozmiarami, jednakże znaczącej i ważnej książki zastanawiają się, dlaczego: zamiast prowadzić nas do solidarności społecznej, prosperity i wolności, demokracja doprowadza  do konfliktów społecznych, nieokiełznanych wydatków rządowych oraz tyranii państwa. I dalej, piszą:    Krytykowanie demokracji, i to w sposób tak zdecydowany i kategoryczny, jak czynimy to w tej książeczce my, może się wydać szaleństwem. Tym bardziej dla polskich Czytelników, z których wielu pamięta przecież czasy komunizmu, kiedy każdy Polak marzył tylko o odrobinie demokracji. Podobnie mogą myśleć miliony ludzi w krajach, w których wciąż panują systemy opresyjne, gdzie brakuje wolności i swobody wypowiedzi. Mimo to uważam, że nie ma powodu do alarmu czy nawet niepokoju z tego powodu. My nie chcemy likwidacji demokracji, nie chcemy jej zakazywać, my  chcemy tylko, aby w zgodzie z demokratycznymi ideałami, ludzie mieli swobodę dokonywania wyboru; swobodę życia w dowolnym systemie politycznym, w którym akurat żyć zechcą. Nie twierdzimy też, i nigdy nie będziemy twierdzić, że demokracja jest czymś gorszym czy lepszym od systemów autorytarnych czy dyktatorskich, albo że problemy które krytykujemy w książce, są charakterystyczne wyłącznie dla demokracji, i istnieją tylko w systemach demokratycznych.      Jedno co robimy, to pokazujemy, że problemy obecne w demokracji parlamentarnej – ze względu na swoją dynamikę – mimo wszystkich zachwytów nad skutecznością demokracji, wychwalanej jako najlepszy system polityczny z możliwych, do oczekiwanych po niej rezultatów jednak nie prowadzą; wyjaśniamy przy okazji przyczyny tego rozminięcia się oczekiwań z  możliwościami.

Widzimy dziś gołym okiem do jakich kryzysów doszło w takich demokratycznych krajach, jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Hiszpania. Co gorsza, nikt przyczyn tych problemów nie wiąże z obecnością demokracji,  obwiniając za nie wyłącznie i niemal jednomyślnie: wolny rynek, niedostatek demokracji, chciwość bankierów, czy perfidię polityków.

Podobnie, jak większość ludzi, ja też wierzyłem w potęgę demokracji parlamentarnej.  Tak było mniej więcej 15 lat temu. W czasach, kiedy na temat polityki, demokracji i rynku wiedziałem niewiele. Siłą rzeczy kierowałem się – jak większość z nas – tym, co mi powiedziano w szkole, co usłyszałem w mediach, czy z trybuny tego lub innego polityka. A mówiono mi, że demokracja nie ma sobie równych i dlatego trzeba ją kochać, podziwiać, propagować, gdyż nie ma dla niego żadnej rozsądnej alternatywy. Kiedy jednak usiadłem nad dziełami mistrzów, kiedy zacząłem się zastanawiać nad wadami i zaletami demokracji,   doszedłem do skrajnie odmiennego przekonania: że zachwyty nad nią są mocno przesadzone.

Dla wielu ludzi, demokracja wciąż utożsamiana jest z wolnością. Stąd wielu ludzi miłujących wolność skłania się ku niej, widząc w procesie demokratyzacji sposób na  zapewnienie coraz większych swobód i wolności obywatelskich. Nawet wśród przeciwników demokracji istnieje pogląd, że co prawda trzeba ją naprawiać, poprawiać i doskonalić, nie dostrzegają w demokracji fundamentalnych błędów tkwiących w tym systemie i dyskredytujących go. W naszej książce odmówiliśmy ślepego podziwu dla demokracji. Uznaliśmy bowiem, że demokracja jest przeciwieństwem wolności. Ta niechęć do wolności tkwi w systemie demokracji parlamentarnej tak mocno, że można bez cienia przesady powiedzieć, iż prowadzi ona do ograniczenia, a nie do wzrostu wolności. Co więcej, dostrzegliśmy, że poprawa czy naprawa tego błędu jest niemożliwa. Demokracja jest systemem kolektywistycznym,  który ze swej natury – podobnie jak np. socjalizm – skażony jest wewnętrznym błędem; błędem, którego nie da się naprawić. W czasach sowieckich polska opozycja antysocjalistyczna, mówiąc o istniejącym wtedy systemie, powtarzała, że jest on niereformowalny. Podobnie, niereformowalna jest demokracja.

Takie, kontrariańskie patrzenie na demokrację jest we współczesnym świecie wciąż czymś wyjątkowym. Hans Hermann Hoppe napisał poważną książkę (dostępną także w języku polskim), zatytułowaną Demokracja, bóg który zawiódł. Niestety, ilość opracowań, analiz czy nawet recenzji na jej temat można policzyć na palcach. Jest to przykre, zwłaszcza że napisanie i wydanie takiej książki przez aktywnego profesora wyższej uczelni[1] było krokiem ryzykownym, żeby nie powiedzieć: karkołomnym. Podobne ryzyko brali na siebie ci, którzy otwarcie przyznawali się do jej przeczytania, recenzowali ją, czy nie daj Boże, uznali poglądy autora za słuszne.

Nam też nie było łatwo. Napisanie książki, nawet tak niewielkiej jak ta, którą biorą Państwo w swe ręce, występującej otwarcie z krytyką demokracji z perspektywy ludzi miłujących  wolność, domagających się uznania dla niej i poszerzenie jej zakresu, spotkało się z krytyką elity tzw. głównego nurtu oraz establishmentu. Nie inaczej będzie pewnie w Polsce. Jednakże nasza książeczka nie jest dla nich. Nie pisaliśmy jej dla NAMASZCZONYCH, lecz dla zwykłych ludzi.

Trudno sobie wyobrazić lepszy moment dla ukazanie się Mitów demokracji. Wokół nas, na każdym kroku mówi się o kryzysie; kryzys nie schodzi z łam gazet i programów telewizyjnych. Kryzys to główny temat rozmów, tak w Amsterdamie, jak i Warszawie. Ponieważ rządy większości krajów demokratycznych zmagają się z trudnościami gospodarczymi i społecznymi, obywatele szukają odpowiedzi na pytanie: dlaczego? Kto jest winien? Skąd wziął się ten kryzys? Jak mu zapobiec? Jak przywrócić prosperitę? Mainstremowe próby zrzucenia odpowiedzialności na rynek i biznes coraz częściej zawodzą, gdyż ludzie gołym okiem widzą, że nie tędy droga. Także w Polsce, jak mi mówią przyjaciele z Warszawy czy Krakowa, rośnie niezadowolenie z „klasy politycznej”, z samego  systemu.

To właśnie nasza książeczka stara się odpowiedzieć  na nurtujące ludzi pytania.

Pokazuje, że winnym istniejącego status quo nie jest jednak rynek, kapitalizm, czy nawet chciwość ludzka, lecz proces demokratyczny. Ośmiesza polityków, którzy tego nie widzą. Stara się podminować ich pewność siebie i osłabić działania, które kryzys demokracji wzmacniają. A nawet, zakwestionować ich prawo do rządzenia nami. Chce przy okazji uświadomić ludziom, że to proces demokratyczny produkuje polityków, świętych Mikołajów, którzy obiecują coś, czego nie są w stanie dotrzymać. Robią to wyłącznie po to, by zostać ponownie wybranymi. A ponieważ każdy z nich wie, że staż na wysokim stanowisku jest ograniczony czasowo, stają na głowie, aby w tym ograniczonym czasie zabezpieczyć siebie i swoich najbliższych na długą przyszłość. Wydają więc ponad miarę, pożyczają ponad miarę, nie zastanawiając się nawet, kto to, kiedy i z czego odda.

Potem przychodzi rozczarowanie, jak choćby to mające miejsce w Grecji, skądinąd – kolebce demokracji. Coraz więcej z nas dostrzega, że zwykła zmiana czy to rządzącej partii czy składu parlamentu nie wystarcza. Że bez względu na wynik wyborów, realia będą takie same. Czy zatem nie ma dla nas alternatywy? Jest! Pokazujemy ją właśnie w tej książeczce.

Dlatego gorąco ją polecamy….

Frank Karsten,
Sierpień 2012


[1] Hans H. Hoppe pisał tę książkę będąc profesorem University of Nevada w Las Vegas. Nie twierdzę, że jej ukazanie się było tego powodem, ale wkrótce po wydaniu Demokracji,…., pod śmiesznym pretekstem (analizy preferencji czasowej w środowisku homoseksualistów) Hoppe swoją profesurę utracił – przyp. tłum.